Rap i hip-hop to pojęcia nierozłączne, tak że często bywają ze sobą mylone – a przecież błędem byłoby ich zamienne używanie. Szerszym z pojęć jest hip-hop, który jest nazwą subkultury obejmującej taniec – breakdance, sztukę – grafitti, produkcję muzyczną – DJ-ing oraz tworzenie tekstów i ich melorecytację na tle podkładów muzycznych, czyli rap właśnie. Do tych słynnych czterech elementów dodaje się czasami także piąty, czyli wiedzę o hip-hopie, bez której cztery pozostałe sprowadzają się tylko do stereotypowego odtwarzania popularnych ról, bez głębszego znaczenia.

Serce rapu

Rap jako forma ekspresji od zawsze był przejawem aspiracji i frustracji, wyrażał tożsamość, uczucia, myśli. Choć wywodzi się z amerykańskiego getta, to nie tylko krzyk, bunt i ulica. To przede wszystkim żywioł, spontaniczność, uważna obserwacja otoczenia. Przez całe lata ta muzyka była uważana za barbarzyńską. Okazała się jednak tak ekspansywna, że w końcu media musiały ją dopuścić do głównego nurtu. Nigdy wcześniej w historii nie zdarzyło się by sztuka lub kultura jakiegoś getta uzyskała takie wpływy i rozgłos.

Korzenie rapu

Początków rapu upatruje się w twórczości ulicznych poetów Last Poets i Gila Scott-Herona, którzy tworzyli na przełomie lat 60. i 70. XX wieku. Po nich jak grzyby po deszczu zaczęli wyrastać disc jockeye prowadzący imprezy w klubach i tworzący pierwsze rymy, czasem w formie freestyle’u. Od końca lat 70. nazywano ich już raperami. Na początku lat 90. muzyka rap zaczęła powstawać i w Polsce. Późno? Być może i tak, ale szybko okazało się, że tej fali nie da się zatrzymać.